Jak to jest być wilkołakiem w wielkim mieście? Ano trudno...
Leah ma szesnaście lat, fobię społeczną włączającą się jedynie w zależności od pogody, dziwne zainteresowania i kilkoro niecodziennych przyjaciół. Razem ze swoją sforą czuwa nad tym, by granice między Pierwszym a Drugim światem zbytnio się nie zatarły. Nieustannie walcząca ze zbyt niskim poczuciem własnej wartości, marzy o tym, by wreszcie nadarzyła się okazja utarcia nosa wrogom. Jednak gdy pewnego dnia pojawiają się wyczekiwane kłopoty, wszystko przestaje się układać...
To nie jest kolejna powieść o miłych ludziach i błyszczących wampirach. To twarde urban fantasy w ciężkim rytmie Black Sabbath i dusznej atmosferze postsocjalistycznego blokowiska.
Upalne, duszne lato.
Żar lejący się z niemal fioletowego nieba, nieruchome powietrze, nagrzane betonowe ściany bloków.
Gorące noce i snująca się pomiędzy latarniami mgła.
Coś potężnego tak bardzo, że nie powinno się z nim mierzyć w pojedynkę.
Magiczne stworzenia, pościg w podziemiach, walka z czasem...
I tęskne wilcze wycie, zagłuszane przez pomruk nadchodzącej burzy.
W ponurym mieście wataha wilkołaków i pewna półdemonica o czarnym jak noc futrze strzegą granic między światem ludzi a magii. Choć awantura z bladgorami, potworami rodem z samego dna Piekła wydaje się zakończona, to nie pora na urlop. Tajemnicze magiczne anomalie i setki niemożliwych do wyjaśnienia zjawisk sprawiają, że żaden z wilkołaków nie może spocząć. Gdy dodatkowo wataha z sąsiedniego miasta zaczyna narzekać na nieudolność sąsiadów, wilkołaki mieć będą pełne ręce roboty. Wszystko dodatkowo komplikuje pojawienie się wyverna z pradawnym mieczem, przed którym Leę przestrzegał tajemniczy Vuko...
Bajka o wilku, który zapomniał, jak to jest być człowiekiem...
''Moja dusza była inna. Ja cała byłam inna. Nawet gdy słońce świeciło wysoko na niebie, ja tkwiłam gdzieś w deszczu, wśród nasiąkającego wilgocią żelbetonu, ponurych osiedlowych uliczek i nieskończoności zwieszającego się nade mną ołowianego nieba.''
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz